6 października 2015

Diamentowy sznyt

Aż wstyd się przyznać, ale nie było dotąd okazji, by pokazać Wam zdjęcia mojego mieszkania. Poza stylem, w jakim jest urządzone i jakimś jednym szybkim ujęciem frontów szaf na potrzeby wpisu Get lucky!, reszty z bloga trudno jest się domyślić. Cóż nie jestem zbyt wylewna, ale obiecuję nad tym popracować :). I od razu w ramach nadrabiania zaległości pochwalę się, że jestem na ostatniej prostej (dodam tylko, że jest to nieco przydługa prosta...) urządzania mieszkania. Powierzchni do zagospodarowania trochę mam, więc jest gdzie się wyżyć wnętrzarsko:) Do grande finale brakowało mi już tylko bufetu w salonie i żyrandola w sypialni. I tu pojawia się haczyk. Ci, którzy mnie znają, wiedzą, że nie jest mi łatwo znaleźć dodatki i meble, które jednocześnie spełniłyby moje oczekiwania wizualne i były w zasięgu cenowym. Dlatego też najczęściej kończy się u mnie na internetowych poszukiwaniach inspiracji, kombinacjach w programach graficznych i w efekcie zamówieniu mebla u stolarza. Właśnie historia poszukiwań bufetu do jadalni, stała się początkiem mojej fascynacji meblami fasetowanymi.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...